Gdziekolwiek pojawia się temat organizmów modyfikowanych genetycznie (w skrócie GMO), tam pojawia się również grono samozwańczych ekspertów reprezentujących niemal wszystkie grupy społeczno-polityczne działające w Polsce. Politycy, celebryci, aktywiści i różnego rodzaju “guru” próbują wypowiadać się w temacie, o którym niestety wiedzą bardzo niewiele. Z tego względu w przestrzeni publicznej funkcjonuje szereg fałszów i półprawd, pokroju sześciennych pomidorów (akurat geometryczne kształty da się nadać owocom i warzywom poprzez stosowanie foremek), które mocno zakorzeniły się w umysłach nieświadomych ludzi.
Powszechnie panuje przekonanie, że uprawy transgeniczne są po prostu mniej przewidywalne niż odmiany uzyskane za pomocą krzyżowania lub mutagenezy. Jest to stwierdzenie całkowicie fałszywe. Modyfikacje w roślinach transgenicznych są znacznie bardziej spodziewane niż te uzyskiwane konwencjonalnymi metodami. Dlaczego? Ponieważ są celowe i dobrze zaplanowane. Gdy krzyżuje się jedną roślinę z drugą, w procesie siłą rzeczy bierze udział od kilku do nawet kilkuset tysięcy genów, podobnie jest z roślinami poddanym mutagenezie. W przypadku tzw. roślin GMO jest to przeważnie zaledwie kilka starannie dobranych genów, co więcej w przeciwieństwie do poprzednich metod znana jest funkcja oraz lokalizacja zaangażowanych genów1.
Kolejnym przekonaniem, które nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, jest wiara w to, że konwencjonalne lub ekologiczne uprawy są zdrowsze niż GMO. Uprawa bardziej podatna na choroby po prostu nie może być zdrowsza. Rośliny uprawne, jak każde organizmy, chorują. Na schorowanych i osłabionych roślinach rozwijają się grzyby, a te z kolei produkują rakotwórcze toksyny. Niektóre rośliny uprawne, np. ziemniaki, mają geny odpowiedzialne za powstawanie rakotwórczych związków podczas obróbki termicznej. Inżynieria genetyczna już rozwiązała ten problem, gen kodujący powstawanie takich związków można po prostu wyciszyć. Podobnie rozwiązany został problem szybkiego psucia się żywności, które w konsekwencji prowadzi do marnotrawstwa.
W debacie publicznej pojawia się również twierdzenie, że transgeniczne odmiany roślin są patentowane lub chronione prawem własności, co może generować ogromne koszty dla rolników. Tym razem jest to prawdziwa informacja, jednak zmanipulowana na niekorzyść GMO, gdyż rośliny otrzymywane technikami krzyżowania lub mutagenezy również są patentowane (jak w USA) lub chronione prawem własności (jak na terenie UE2). Nie ma w tym nic szczególnie zaskakującego, otrzymanie jakiejkolwiek nowej odmiany roślin wymaga czasu, pieniędzy i zaplecza badawczego. Prawo własności, często faktycznie wymusza kupowanie rokrocznie nowego materiału siewnego, jednak w wielu przypadkach byłoby to i tak jedyne sensowne rozwiązanie, gdyż za sprawą naturalnych procesów rośliny w następnych pokoleniach tracą wiele z pożądanych przez rolnika cech.
Często można się również spotkać z twierdzeniem, że rośliny transgeniczne wyprą z rynku inne, często unikalne i lokalne odmiany, a w konsekwencji przyczynią się do powstawania monokultur podatnych ma konkretny patogen. Jest to jednak nieprawda, choć wynikająca ze słusznych obaw. Gen odporności na konkretne czynniki wielokrotnie kopiuje się do wielu, niekiedy nawet kilkuset, lokalnych odmian. W ten sposób rozpropagowana została bawełna Bt w Indiach3.
Powszechnym błędem jest również twierdzenie, że organizmy modyfikowane genetycznie to niewystępująca dotąd ingerencja w naturę. Świadczy to o nieznajomości otaczającego nas świata, gdyż absolutnie każdy udomowiony organizm jest sztucznym tworem uzyskanym przez człowieka. Ogromna większość z nich jest zresztą niezdolna do przeżycia w konkurencji z dzikimi gatunkami. Dlatego też na łąkach nie rośnie żyto, truskawki czy mandarynki, a w lasach nie spotkamy krów, kur, kotów egzotycznych czy mopsów.
Niekiedy można się spotkać również z twierdzeniem, że organizmy transgeniczne uzyskają znaczącą przewagę nad roślinami naturalnie występującymi w ekosystemach, a potem je zastąpią. Jest prawdą, że dałoby się poddać naturalnie występujące rośliny takim zabiegom inżynierii genetycznej, które zapewniłyby im przewagę, jednak rośliny uprawne są modyfikowane przeważnie w takim kierunku, który nie zapewniłby im jakiejkolwiek przewagi w ekosystemie. Odporność na herbicydy czy na konkretne patogeny atakujące uprawy nie daje niemalże żadnej korzyści takiej roślinie. Co więcej, wiele organizmów modyfikowanych genetycznie jest sterylnych, a więc nie może się rozmnażać. A te, które mogą się rozmnożyć, nie wpłyną na środowisko naturalne, gdyż charakteryzuje się ono znacznie większą różnorodnością niż jakiekolwiek pole uprawne i w toku krzyżowania wiele usprawnień po prostu zaniknie.
Ważnym stwierdzeniem, jak najbardziej prawdziwym które niestety bardzo rzadko wybrzmiewa w dyskusji na temat GMO, jest fakt, że w organizmach zmodyfikowanych genetycznie można uzyskiwać znacznie więcej korzystnych dla organizmów ludzkich związków chemicznych, co pozwoliłoby leczyć wiele chorób w znacznie tańszy sposób, a nawet im zapobiegać. Dobrym przykładem takiej życiodajnej uprawy jest tzw. “złoty ryż”, czyli ryż, w którym beta-karoten (tzw. prowitamina A, którą organizm człowieka jest w stanie przekształcić w witaminę A) znajduje się w jadalnych nasionach. Dlaczego ta roślina jest takim osiągnięciem? Ponieważ różne negatywne skutki niedoboru witaminy A, w tym nawet przedwczesne zgony i ślepota, dotyczą kilkuset milionów dzieci i matek na całym świecie4. Co więcej, wiele preparatów leczniczych również otrzymujemy dzięki organizmom genetycznie modyfikowanym. Obecnie insulina jest z powodzeniem pozyskiwana z pomocą genetycznie modyfikowanych bakterii.
Kwestia głodu nadal jest istotnym problemem i choć podział na bogatą Północ i biedne Południe jest już całkowicie nieaktualny5, to w różnych rejonach świata nadal głoduje około 800 mln ludzi6. Rośliny transgeniczne mogą być również przyczynkiem do nowej, tym razem przyjaźniejszej dla środowiska, zielonej rewolucji. Uprawa roślin transgenicznych pozwala na wykorzystanie mniej żyznych ziem, a także na uprawę roślin w trudniejszych warunkach klimatycznych. Przykładem takiej rośliny może być “ryż scuba”, który potrafi znieść powódź trwającą nawet do dwóch tygodni, albo kukurydza odporna na ekstremalne warunki pogodowe czy nadająca się do uprawy na ubogich glebach7. Innym istotnym osiągnięciem jest łosoś o nazwie “AquAdventage”, czyli taki, który w przeciwieństwie do zwykłego łososia rośnie cały czas, a nie jak inne odmiany jedynie okresowo. Zmiana taka sprawiła, że hodowla jest nie tylko bardziej wydajna, ale także konkurencyjna względem połowów w populacjach dziko żyjących. Sam łosoś jest sterylny i nie jest w stanie krzyżować się z dzikimi populacjami, co nie spowoduje rozprzestrzeniania się modyfikacji w naturalnych populacjach8.
Organizmy transgeniczne, mimo wielu otaczających je kontrowersji, mogą zapewnić stabilny i zrównoważony rozwój gospodarczy, bezpieczeństwo żywnościowe, a także walczyć z chorobami takimi jak malaria czy stwardnienie rozsiane (w tym przypadku chodzi bardziej o edycję genów niż wprowadzanie obcych genów)9. Świat byłby piękniejszy, gdyby komary mogły nadal istnieć, jednak nie czyniąc ludziom krzywdy10. To samo dotyczy przeszczepów. O wiele łatwiej byłoby hodować narządy do przeszczepu w laboratoriach lub w ciałach genetycznie zmodyfikowanych świń11. Trzeba pamiętać, że osoba oczekująca na narząd do przeszczepu tak naprawdę często musi oczekiwać na czyjąś śmierć. Ten problem by nie istniał, gdyby kompatybilne organy pochodziły od innego organizmu niż człowiek. Podobnie ma się sprawa, gdy rozważamy produkcję mięsa w laboratoriach. Bez wątpienia jest bardziej etyczne tworzenie zdrowego mięsa w ten sposób, modyfikowanego wedle potrzeb konsumenta i uzyskanego bez jakiegokolwiek cierpienia12.
Przyszłość bez cienia wątpliwości należy do bioinżynierii, ponieważ to właśnie ona może być instrumentem, dzięki któremu ograniczymy wiele z najpoważniejszych problemów towarzyszących nam w XXI w. Jak każde narzędzie, inżynieria genetyczna jest moralnie neutralna, nie, jak próbuje się niekiedy wmówić, zła. Przy dobrze ustalonych priorytetach i imperatywach moralnych może stać się środkiem do zrealizowania wielu ambitnych przedsięwzięć.
Michał Bijata absolwent Międzywydziałowych Studiów Ochrony Środowiska Uniwersytetu Warszawskiego
———————————————————
1 Rotkiewicz, M. (2017). W królestwie monszatana. GMO, gluten i szczepionki. Czarne.
2 USTAWA z dnia 26 czerwca 2003 r. o ochronie prawnej odmian
3 Rotkiewicz, M. (2017). W królestwie monszatana. GMO, gluten i szczepionki. Czarne.
4 Sakowski, Ł. (2021). Bioksiazka. Biologia dla niewtajemniczonych. editio.
5 Rosling, H. (2018). Factfulness. Dlaczego świat jest lepszy, niż myślimy, czyli jak stereotypy zastąpić realną wiedzą. Media Rodzina.
6 https://www.pfpz.pl/raport-fao-8222stan-bezpieczenstwa-zywnosciowego-i-zywienia-na-swiecie-20218221-188 59
7 Gates, B. (2021). Jak ocalić świat od katastrofy klimatycznej. Agora.
8 https://www.totylkoteoria.pl/gmo-organizmy-modyfikowane-genetycznie/
9 Doudna, J.A., Sternberg S. H. (2018). Edycja genów. Władza nad ewolucją. Prószyński i S-ka.
10 https://kopalniawiedzy.pl/malaria-komar-genetyczna-modyfikacja-GMO,23538
11 Smorąg, Z., Słomski, R., Jura, J., Lipiński, D., Skrzyszowska, M. (2011). Transgeniczne świnie jako dawcy tkanek i narządów do transplantacji u ludzi. Przegląd hodowlany 11 s. 1-4
12 https://www.focus.pl/artykul/mieso-z-laboratorium-metoda-produkcji